Stłumiony stukot pociągu rozbrzmiewał w przedziale. Cicha muzyka sączyła się ze słuchawek powoli wpychając mnie w objęcia Morfeusza. Długa podróż zrobiła swoje. Nawet wygodne łóżka jakby mówiły mi, że czas spać. Czuję jak moje powieki same się zamykają i już zapadam w błogi stan, gdy jak grom z jasnego nieba w słuchawkach rozbrzmiewa powiadomienie z forum. Jak oparzony podrywam się z łóżka półprzytomny wyciągając telefon z kieszeni, który jak na złość akurat schował się na samym jej dnie. Zwykły spam. Zirytowany przeciągam dłonią po twarzy by odpędzić resztki zmęczenia. Pusty przedział jak przedtem nie wyróżniał się niczym specjalnym. Dwa równoległe siedziska z dołu z czerwona tapicerką oraz łóżka nad nimi z nawet wygodnymi materacami. Nie wiem kiedy wyrwał się ze mnie zgorzkniały śmiech. "Przecież każdy materac jest lepszy od starej pryczy". Tak jak szybko pojawiła się ta myśl w głowie równie szybko z niej zniknęła. To co było, coraz mniej mnie obchodzi. Liczyło się teraz tylko to co jest i co będę robił w tej dziurze. Niechętnie zeskoczyłem z jeszcze ciepłego materaca na rzecz zimnej kanapy. Jedyny plus z tej sytuacji to ten że bezkarnie mogłem wyciągnąć nogi przed siebie aż na drugą stronę. Naciągnąłem mocniej bluzę na siebie zwijając się w kłębek, usiadłem w rogu spoglądając na szybko mijający krajobraz za oknem. "Właśnie twoje życie zmienia się jak ten świat za oknem: szybko i niewyraźnie". Westchnąłem w duchu. Gdy zdjąłem słuchawki z głowy świat stał się jakby głośniejszy, bardziej nieznośny. Dotychczas cichy stukot stał się rytmicznym dudnieniem, a cichy przedział - małą klitką, w której słychać rozmawiających ludzi za ścianą. Zniechęcony do życia opadłem całkiem na zimną ścianę. Mój miarowy spokój zakłócił stukot obcasów i niski ton "Dzień dobry, bilety do kontroli". Macam w kieszeni zwitek papierów lecz nie mam zamiaru nawet odlepiać się od ściany. "Może pomyśli, że śpię?". Po chwili drzwi otwierają się z sykiem wpuszczając do mojej samotni ogrom hałasu, który zmusza mnie do zwrócenia wzroku w tym kierunku. Wąsaty mężczyzna w granatowym fraku z przepisową czapką na głowie spogląda uśmiechnięty na moje zwłoki.
- Dzień dobry bilety do kontroli. – nie czekając wyciągnął do mnie dłoń. Dopadła mnie myśl, która właściwie jest godzina – Dziękuje. – odparł zabierając bilety z mojej dłoni i uchwycił zmęczone spojrzenie – Długa podróż? Jest czwarta rano. Niedługo pana stacja i ostatnia na trasie więc proszę postarać się nie zasnąć. – odparł oddając mi bilety. Uchylił daszek czapki na pożegnanie. Nagle zatrzymał się w drzwiach odwracając do mnie jakby coś ważnego zapomniał mi przekazać – I jeszcze jedno. Witamy w Rockstons. – dodał pogodnie niknąc za ogłuszającą falą dźwięku.
Reszta drogi minęła mi na pakowaniu się i względnemu ogarnięciu przedziału. Nabyte nawyki wcześniej jakoś nie pozwalały mi zostawić po sobie bałaganu. Długi syk hamowania pociągu oznajmił mi koniec trasy. Jednym szarpnięciem ściągnąłem torbę z góry, która o mało co nie przygniotła mnie swoim ciężarem. Powoli posuwam się wąskim korytarzem wagonu wymijając, na szczęście jeszcze pakujących się pasażerów. Delikatne szarpnięcie spycha mnie na ścianę. Już po chwili z sykiem z zewnątrz otwiera mi drzwi ten sam mężczyzna co wcześniej. Ogromna hala stacji zapiera dech w piersi. Pierwsze co zauważyłem to ogromne stalowe wsporniki pod nieco przeszklonym dachem z barwionego szkła. Jak małe dziecko idę z uniesioną głową podziwiając chyba zabytkowe lampy z kutej stali. Bo to są chyba właśnie te? Wręcz antyczne ławki dumnie stały pod nimi tuż obok jeszcze dziwniejszych koszy. Zupełnie jakbym cofnął się w czasie. Główny hol wiódł mnie długą aleja zdobionych witryn sklepów oraz różnorakich, mosiężnych i stalowych ozdób. Ale to co zobaczyłem dalej zaskoczyło mnie najbardziej. Ogromna sala gdzie widniała tablica z rozkładem jazdy oraz ogromny zegar na samym środku niczym drugi Big Ben. Z zachwytu wyrwało mnie szturchnięcie śpieszącego się mężczyzny mijającego mnie bez słowa. Uśmiecham się pod nosem marudząc na ludzi. "Witaj nowe życie w tej przedziwnej krainie kilkaset lat za światem". Cichy śmiech wyrwał mi się z gardła. "Chociaż ludzie są tutaj takimi samymi idiotami jak wszędzie".
Bardzo ciekawy, intrygujący początek, czekam na dalszą część. Jest parę drobnych błędów technicznych, ale mimo to mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZmień tylko kolor części tekstu, czarnych liter prawie nie widać. :)
Jej pierwszy komentarz :) oczywiście jak będę w domu zmienię kolor. Nie wiem dlaczego właśnie druga część tekstu jest czarna
UsuńSuper! Wciągnąłem się, mam nadzieję ze będziesz pisał dalej. Z niecierpliwością czekam na kontynuację ;) :)
OdpowiedzUsuń